Marc Chagall widział świat inaczej. Nie może być co do tego wątpliwości.
Kiedy urodził się w małym miasteczku Witebsk na Białorusi, płonął sąsiedni dom. Później w autobiografii artysty zatytułowanej „Moje życie” pisze: „Może dlatego zawsze jestem taki zdenerwowany”. Rzeczywiście, patrząc na jego zdjęcia, można zauważyć wszechobecny błysk podekscytowania w jego oczach. Tymi oczami widział świat kipiący życiem, kolorami, czułością i szczęściem. Ten świat, który błyszczy w jego twórczości, jest zawsze sielski i kolorowy.
Zapach dzieciństwa
Jako dziecko malował swoje obrazy na worach wiszących nad jego łóżkiem. Jego liczne siostry potajemnie je ukradły i używały jako dywaników.
Robienie czegoś potajemnie w tak dużej rodzinie nie było łatwe. Marek był jednym z dziewięciorga dzieci. Wspominając swoje dzieciństwo, Chagall napisał, że „był zapach wędzonego śledzia”. Śledź był wszędzie – na stole w jadalni, w spiżarni. Wypełniał sklep spożywczy jego matki i był podstawowym produktem w fabryce, w której pracował jego ojciec.
Zdolny uczeń
Wreszcie w 1906 roku, ulegając obietnicom syna, matka Chagalla pozwoliła mu uczęszczać na zajęcia plastyczne słynnego miejscowego artysty Yehudy Pena.
Marek był pełen nadziei i marzeń, czekając, aż słynny mistrz zwróci uwagę na piękno jego dzieła. Ale jego maksymalizm nie zadziałał: Pen nie uważał Chagalla za utalentowanego. Według niego był co najwyżej „zdolny”. Początkujący artysta szybko stracił zainteresowanie formalną sztuką klasyczną. Nie rozumiał, po co malować zimne marmurowe głowy starożytnych Greków, kiedy wszystko wokół było o wiele bardziej kolorowe, o wiele bardziej żywe.
Naprawdę się starał, tylko starożytni Grecy na jego obrazach wyglądali jak ortodoksyjni Żydzi. Dwa miesiące później Chagall zrezygnował z zajęć Pena, mimo wielkiego szacunku dla nauczyciela. Był rozczarowany, ale nadal zdeterminowany, by pokazać światu, jakim go widzi, a może takim, jakim powinien być.
Piękne życie
Dzieciństwo dla Chagalla skończyło się zbyt szybko. Czas opuścić rodzinny dom, dorosnąć…
Bella była jedyną muzą Chagalla. Jeszcze przed ślubem namalował ją nago, ku przerażeniu swojej religijnej matki. Malował ją niemal bez przerwy: białą, czarną, nagą, z bukietem kwiatów fruwających nad miastem… To ona zainspirowała takie arcydzieła jak „Urodziny”, „Promenada” czy „Bukiet kwiatów”. Ale to wszystko było później. W międzyczasie Chagall był młody, zakochany i zdeterminowany, by podbić Petersburg.
Nie poddawaj się
Petersburg nie bardzo lubił przyszłego światowej sławy awangardowego artystę. Chagall próbował zapisać się do akademii rysunku technicznego, mając nadzieję na spotkanie podobnie myślących artystów i uzyskanie pozwolenia na pobyt, bez którego Żydom nie wolno było mieszkać w stolicy.
Nadal był idealistą i szczerze się zdziwił, gdy akademia, stworzona dla bogatej arystokracji, odrzuciła Żyda z biednej rodziny. Odrzucenie nie wpłynęło na niego zbytnio psychicznie – nadal był pewny swojej wizji. Jednak z praktycznego punktu widzenia wszystko było trudne. Chagall był zmuszony mieszkać w brudnych pokojach, których dachy często przeciekały. Był nawet na krótko aresztowany za brak zezwolenia na pobyt.
Postanowił się jednak nie poddawać iw końcu w 1910 roku wstąpił do szkoły artystycznej. I znowu zrobiło mu się niewygodnie. Klasyczna edukacja artystyczna koncentrowała się na przerysowywaniu antycznych posągów i wymagała realizmu. Chagall natomiast chciał dowolnie zmieniać świat: wierzył, że jeśli zobaczy zieloną twarz z pejzażem na czole, to czemu jej nie narysować?
Kolory jego świata
W wieku 20 lat Chagall był całkowicie pewien, że nigdy nie dostanie niczego przydatnego ze szkoły artystycznej. Po co się męczyć, skoro wszystko, co musisz zrobić, to pomalować martwych gipsowych Greków?
Chociaż otrzymał pochwałę za swoją pracę, wiedział, że chce czegoś innego. Leon Bakst, znany wówczas dekorator teatralny, jako pierwszy dostrzegł talent Chagalla. To on go sponsorował, po raz pierwszy odwiedził Paryż w 1910 roku.
W Paryżu
Następnie Chagall nazwał także Paryż swoim „drugim Witebskiem”. Mimo długiej rozłąki z daleką ojczyzną, gdziekolwiek się udał, trzymał ją w duszy i w rezultacie portretował w swojej sztuce: kozy, śledzie, pięknych kędzierzawych ludzi, skrzypków, kupców, kochanków…
Wszystkie postacie i przedmioty wyraźnie przypominały lata jego dzieciństwa. Miał fenomenalną energię. W ciągu trzech lat spędzonych w Paryżu namalował setki obrazów i poznał dziesiątki ludzi. Znani awangardowi poeci, którzy szybko weszli w krąg przyjaciół Chagalla, wymyślali wiele określeń dla jego twórczości. Jego sztukę nazywali „nadprzyrodzoną”, „kolorową”, „surrealistyczną”.
Miłość w czasie wojny
W przededniu I wojny światowej Chagall wrócił na Białoruś. Pracował niestrudzenie nad swoimi rycinami, rzadko opuszczając pokój, a następnie oświadczył się Belli.
Jej rodzice kategorycznie sprzeciwiali się związkowi. Córka zamożnych jubilerów, która poślubi biednego artystę, syna śledziarza… Co powiedzą sąsiedzi? Ale ani Mark, ani Bella nie byli zainteresowani tym, co o nich powiedzą, iw 1915 roku para wzięła ślub.
Po rewolucji
Chagall powitał rewolucję 1917 roku. Był zachwycony tym, jak szybko wszystko się zmienia, był zachwycony poczuciem ulgi, jakie dawała. Otrzymał stanowisko komisarza ds. sztuki w obwodzie witebskim. Włożył w pracę niespożytą energię.
Widział swoje rodzinne miasto jako ogromne puste płótno. Chciał udekorować swoje domy jaskrawymi sztandarami i freskami, oznaczającymi początek nowej ery. Chagall chciał nauczyć ludzi kochać sztukę. I tak zrobił. W pierwszą rocznicę rewolucji miasto zostało pomalowane krowami i kozami, ku wielkiemu zaskoczeniu przywódców partii komunistycznej. Rozczarowany służbą w Witebsku, Chagall wraz z żoną i czteroletnią córką przeniósł się do Moskwy, by zaprojektować Żydowski Teatr Kameralny.
Sława
Przez następny rok uczył malarstwa w międzynarodowej szkole dla sierot wojskowych. Był jednak zmęczony surowym reżimem komunistycznym i niskimi dochodami. Pojechał do Paryża.
Po tym nastąpiła lawina chwały. Jego obrazy wystawiane były na całym świecie, w tym w najlepszych galeriach w Paryżu, Berlinie, Kolonii, Dreźnie, Nowym Jorku, Budapeszcie, Amsterdamie, Bazylei, Pradze i Londynie. Jego żona i córka nie musiały już wiązać końca z końcem, rozpaczliwie starając się znaleźć kawałek chleba i szyjąc pończochy.
Sparaliżowany stratą
W 1944 roku artysta przeżył największy szok w swoim życiu. Jego ukochana Bella, jego jedyna inspiracja, zmarła. Potem nadeszła wiadomość, że jego ukochany Witebsk został zajęty przez wojska hitlerowskie. 15 lutego 1944 r. jeden z nowojorskich tygodników opublikował apel mistrza pędzla do „Mojego miasta Witebsk”.
„Mój drogi Witebsku, dawno cię nie widziałem ani nie słyszałem, odkąd rozmawiałem z twoim niebem i położyłem ręce na twoich płotach. Przez te wszystkie lata, jak zasmucony wędrowiec, mogłem malować tylko Twój oddech na moich obrazach. Tak rozmawiałem z tobą, gdy zobaczyłem cię we śnie. Moje drogie miasto, w całym swoim bólu nigdy mnie nie zapytałeś, dlaczego opuściłem cię tak dawno temu i czego szukam w zamian.
Byliśmy osobno, ale każdy z moich obrazów uosabiał twojego ducha i twoją twarz. Jestem szczęśliwy i dumny, że niezłomnie stawialiście opór najgorszemu wrogowi ludzkości, jestem dumny z waszych ludzi, ich pracy i życia, które zbudowaliście. Najlepsze, czego mogę sobie życzyć, to usłyszeć od ciebie, że zawsze byłem ci wierny, inaczej nigdy nie zostałbym artystą! Przez ponad rok Chagall nie mógł pracować. Potem bezmyślnie podniósł niedokończony obraz w kącie swojej pracowni.
Świat na płótnie
W 1947 roku Marc Chagall wrócił do Francji, aby spędzić resztę swojego 98-letniego życia w willi The Hill niedaleko Saint-Paul-de-Vence na Lazurowym Wybrzeżu.
W wieku 65 lat ożenił się z Valentiną Brodską, którą pieszczotliwie nazywał „Vava”. Ona oczywiście nie mogła się równać z Bellą i jest przedstawiona tylko na jednym z jego obrazów: prostym, dziwnie realistycznym, nie latającym nad miastem, ale siedzącym. Po tym, jak Chagall opuścił ZSRR w 1922 r., Nazywano go Francuzem, ale tak bardzo kochał swój Witebsk, że prawie na każdym zdjęciu przedstawiał swoje rodzinne miasto.
Zaprojektował elewację budynku ONZ w Nowym Jorku, stworzył nowy wystrój wnętrz Opery Paryskiej, pracował w Nowym Jorku przy muralach Metropolitan Opera. Pracując nad swoim trwającym całe życie projektem ilustracji biblijnej, odwiedzał budynki sakralne na całym świecie, malował freski, tworzył witraże. Cały świat był jego płótnem. Wypełnił go kolorem.